(Ichigo)
Szliśmy w milczeniu, tak jak podczas prawie całej wędrówki, gdy nas wywalono z poprzedniej osady. Wędrowaliśmy długo i raczej niezbyt przypadliśmy sobie do gustu. Mnie i Kuchiki wyrzucono z osady, gdy odkryto nasz zawód. Nie chcieliśmy, by ktoś to wiedział, ponieważ w osadzie byli Niszczyciele, którzy nienawidzili shinigami. Według wielu powinniśmy się zaprzyjaźnić po tylu latach spędzonych ze sobą(3 lata), ale my się wręcz nienawidzimy. Nie wiem dlaczego, może dlatego że ona jest shinigami dłużej i ciągle wypomina mi błędy? Albo po prostu mamy za silne charaktery, żeby żyć ze sobą w zgodzie? W każdym bądź razie, nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi. To po prostu niemożliwe. Z rozmyślań wyrwał mnie szept Kuchiki:
-Ichigo, słyszysz coś? Ktoś jest tu oprócz nas. Wyczuwam dość silną energię duchową.
Rozglądnąłem się, ale nic nie widziałem.
-Wyczuwaj sobie, może po prostu zwariowałaś?-wyśmiałem ją.
(Rukia)
Ten idiota pozwolił sobie na takie żarty ze mnie! Z Rukii Kuchiki!
-Tym razem przegiąłeś! Zaklęcie obezwładniające numer siedem!-krzyknęłam.
Ja dalej się rozglądałam, ponieważ WIEDZIAŁAM, że możemy mieć problem. Po chwili, gdy już skończył przeklinać, uwolnił się.
-Zapomniałaś, że poradzę sobie z czymś takim?-zaśmiał się. Kopłam go z całej siły, aż upadł. Wiedziałam, że on mnie nie uderzy, dżentelmen wielki -,-. Po chwili z krzaków wyszła jakaś kobieta.
-Dzień dobry, kochani.-powiedziała melodyjnym głosem.
Ja i Kurosaki wyciągnęliśmy miecze.
-Kim jesteś?-spytał Ichigo.
-Ja powinnam się tego was zapytać.-odezwała się nieznajoma.-To teren mojej osady.
Po jakimś czasie tłumaczeń, postanowiliśmy dołączyć do Osady Desantii. Mieliśmy już dość tułaczki po świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz