czwartek, 31 stycznia 2013

Od Jace'a - CD historii Ruth

No i tak oto pięknie walnąłem o tafle wody.He he, kiedyś to może sam siebie wykończę.Stanąłem na brzegu i zacząłem klnąc pod nosem.
-I tak miałeś szczęście.-powiedziała do mnie.
-Jeśli już to przekichane szczęście.-mruknąłem.
-Ech...Przynajmniej ramię nie zostało aż tak bardzo naruszone.-zauważyła.
-Taa,będę żył...chyba.-zaśmiałem się.
-Hm, szybko wróciło ci poczucie humoru...
-Heh,taki już jestem, i zresztą nie takie rzeczy przeżyłem,ranny to ja jestem prawie codziennie a głównie to tylko dla tego,że jakiś debili na mnie nasyłają a sam z nimi wszystkimi to niezbyt mam szanse, sama nawet widziałaś jak mnie urządzili...

<Ruth,dokończysz?>

Od Ruth - CD historii Jace'a

-Skoro tak pogrywasz....-przewróciłam oczami i zaświtało mi w głowie jak by tu się na nim zemścić
Może lepiej go oszczędzić?Nie^^.
Wywołałam z wody "wodnego węża" i walnęłam nim w stronę Jace'a a byliśmy w odległości 5 metrów ale nie da się ukryć,że trafiłam go prosto w twarz.Jego mina była bezcenna (a mogłam zrobić mu zdjęcie xD).Ale on raczej się tak łatwo nie poddaje bo wzbił się w powietrze.
-Tylko na tyle cię stać?-krzyknęłam do niego ze śmiechem
-Sama tego chciałaś!-krzyknął również ze śmiechem
Tak spędziliśmy trochę czasu na walce dla zabawy.Ale i tak skończyło się z ranami.Czemu?
Jace nie zdążył wyhamować i pięknie uderzył o taflę wody przodem ciała (normalnie klatką piersiową walnął o tą taflę z silnym pluskiem).Bezwładnie leżał jeszcze przez kilka sekund na powierzchni wody lecz po chwili ,jakby ktoś go uderzył,stanął na brzegu klnąc pod nosem.
-I tak miałeś szczęście.-powiedziałam do niego
-Jeśli już to przekichane szczęście.-mruknął
-Ech...Przynajmniej ramię nie zostało aż tak bardzo naruszone.-zauważyłam

<Jace,dokończysz?>

Od Jace'a - CD historii Ruth

-Uhm,ramię jest w najgorszym stanie.Reszta ran nie jest już tak poważna ale lepiej żebyś się oszczędzał.
-Fajnie wiedzieć.-westchnąłem z uśmieszkiem i przeciągnąłem się.
-Ale chodzić to możesz.-odparła z uśmiechem.
-Ech...-wypuściłem powietrze z taką miną,że roześmiała się.
-Heh,to ja już sobie pójdę...Jak coś,będę nad wodą.
Następnie wyszła z chatki.Powiedziała, że mogę chodzić...więc nie będę się tu kisić i pójdę tam,chyba mnie za to nie ukatrupi.I z resztą nie mówiłaby mi gdzie będzie jeśli przeszkadzałoby jej to że za nią pójdę, i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Wyszedłem z chatki,pochodziłem sobie trochę tu trochę tam, tak żeby pozwiedzać, a następnie poszedłem nad wodę, tyle że pierw muszę zakapować gdzie to jest...
Po kilku, może kilkunastu minutach byłem już na miejscu.Usiadłem w cieniu i zacząłem obserwować Ruth.Ona tak jakby to powiedzieć pląsała po tafli wody...
Kaszlnąłem, żeby zwrócić na siebie uwagę.Obróciła się w moim kierunku, ale nie zeszła z wody.
-Nie masz nic lepszego do roboty?-Spytała krzyżując ręce na piersi i rzuciła mi przeszywające spojrzenie.
-Nie, raczej nie.-Powiedziałem z uśmieszkiem.
-To se znajdź jakieś zajęcie.
-Już znalazłem,nie przeszkadzaj sobie to tak jakby mnie tu nie było.

<Ruth, dokończysz?>

Od Ruth - CD historii Jace'a

-Uhm,ramię jest w najgorszym stanie.Reszta ran nie jest już tak poważna ale lepiej żebyś się oszczędzał.
-Fajnie wiedzieć.-westchnął z uśmieszkiem i przeciągnął się
-Ale chodzić to możesz.-odparłam z uśmiechem na co mima mu zrzekła
-Ech...-wypuścił powietrze z taką miną,że musiałam się roześmiać
-Heh,to ja już sobie pójdę...Jak coś,będę nad wodą.
Wyszłam z jego chatki i skierowałam się nad wodę tak jak planowałam.Nagle coś mnie wzieło i musiałam zacząć pląsać po tafli wody.
Czemu?W połowie jestem nimfą wodną więc to raczej normalne że powinnam być w jej pobliżu.
Nagle usłyszałam kaszlnięcie dobiegające ze strony drzew.Obejrzałam się w tamtą stronę nie schodząc z wody i zobaczyłam siedzącego pod cieniem z lekkim uśmiechem Jace'a.

<Jace,nie masz nic lepszego niż podglądanie mnie?>

Od Ruth - CD historii Jace'a

-Nie ma za co.-właśnie chciałam wstać kiedy nie wiadomo czemu,Jace sięgał po jeden z moich kosmyków-Nie ruszaj ich!
Ale było za późno.Dłoń Jace'a w której trzymał moje włosy (tak właściwie to końcówki) zaczęła krwawić.Puścił odruchowo moje końcówki i złapał się za dłoń.
-Szlag!-syknął w tym samym momencie co ja
-Poczekaj chwile!
Szybko chwyciłam za wolny bandaż i ciasno obwiązałam świeżą ranę na dłoni Jace'a.Gdy skończyłam spojrzał na mnie ze wzrokiem "Co to miało być?!" co również powiedział a raczej spytał się mnie.
-Co to miało być?!
-Mówiłam,żebyś ich nie ruszał.Moje włosy są jednym z moich ataków i broni.
-A czemu tobie się nic nie dzieje?
-W dziwny sposób jestem na nie odporna.-wzruszyłam ramionami.

<Jace,co cię tak ciekawią moje włosy?>

Od Jace'a - CD historii Ruth

-Ehm...Może jeszcze odpoczniesz?-Spytała widocznie tylko żeby zmienić temat.
-....Ok.-Mina mi się zrzekła, ale położyłem się.
-Wrócę za jakiś czas żeby zmienić ci bandaże.Nara.-Wyszła z chatki.
Ja leżałem i wpatrywałem się w sufit.Strasznie się nudziłem.Zacząłem sobie wyobrażać jakbym skończył gdybym nie spotkał Ruth.Jest dużo przykładów, tyle że w każdym na końcu jestem martwy.No więc chyba dobrze, że mnie znalazła, może i nawet dłużej pożyję.A zresztą nie ważne.
No ile można czekać?Nie ma jej już dosyć długo...
Nagle ktoś zapukał do drzwi.Wow, ona to ma wyczucie czasu.
-Proszę.-Powiedziałem, a do środka weszła Ruth.
Podeszła i usiadła przy mnie.
-Jakiś problem?-Spytałem.
-Nom.Sama nie dam rady...no....wiesz.
-To może ci pomogę?
-Jeśli możesz to przyda się bardzo twoja pomoc.
Ściągnąłem koszulkę.Pod nią było pełno bandaży, jeszcze trochę, a będę wyglądał jak mumia.Zaczęła zmieniać mi opatrunki.Nie sprawiało mi to żadnego nadzwyczajnego bólu, do czasu aż zabrała się za moje ramie.Prawdopodobnie to właśnie była jedna z tych najgorszych ran.
-Auł...-Syknąłem.
-Co jest?-Spytała zdziwiona.
-To boli...
-No wiadomo że boli, ale staram się być delikatna.
-No ale to mimo wszystko boli jak cho**ra.
-Przestań marudzić...-Przewróciła oczami.
-Sorry, ale się nie da...-Uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami.

<Ruth, dokończysz?>

Od Ruth - CD historii Jace'a

-Ehm...Może jeszcze odpoczniesz?-spytałam go pierwszym lepszym pytaniem bo nie lubiłam rozmawiać o swoich włosach
-....Ok.-mina mu zrzekła ale położył się
-Wrócę za jakiś czas żeby zmienić ci bandaże.Nara.-wyszłam z jego chatki
Usiadłam pod drzewem,które rosło kilkanaście metrów od chatki Jace'a,po czym zaczęłam grać z nudów na fujarce.Tak spędziłam dłuższy czas kiedy przyszła godzina zmiany bandaży u Jace'a.Kiedy szłam w stronę chatki (oczywiście jego) z nowymi bandażami i wodą aby również przemyć rany,spojrzałam w okno,które było tuż przy głowach łóżka.Jace najwyraźniej czekał bo (z mojego punktu widzenia) wpatrywał się w sufit.Przed drzwiami chatki zapukałam bo nigdy nie wiadomo co kto robi w środku.
-Proszę.-usłyszałam i weszłam do środka.
Jace siedział sobie na łóżku.Podeszłam do niego i usiadłam przy nim ale nie potrafiłam w ogóle zmienić jego opatrunków.Czemu?Miał na sobie koszulkę a pod nią bandaże...O nie,nie ma mowy.
-Jakiś problem?-spytał
-Nom.Sama nie dam rady...no....wiesz.
-To może ci pomogę?
-Jeśli możesz to przyda się bardzo twoja pomoc.

<Jace?>

Od Jace'a - CD historii Ruth

-Nie ma za co.-właśnie chciała wstać kiedy nie wiadomo czemu,sięgałem po jeden z jej kosmyków-Nie ruszaj ich!
Ale było za późno.Moja dłoń w której trzymałem końcówki jej włosów zaczęła krwawić.Odruchowo puściłem jej włosy i chwyciłem się za dłoń.
-Szlag!-syknąłem w tym samym momencie co Ruth.
-Poczekaj chwile!
Szybko chwyciła za wolny bandaż i ciasno obwiązała świeżą ranę na mojej dłoni.Gdy skończyła spojrzałem na nią ze wzrokiem "Co to miało być?!" co również powiedziałem a raczej spytałem się jej.
-Co to miało być?!
-Mówiłam,żebyś ich nie ruszał.Moje włosy są jednym z moich ataków i broni.
-A czemu tobie się nic nie dzieje?
-W dziwny sposób jestem na nie odporna.-wzruszyłam ramionami.
-Wiedziałem że są jakieś nietypowe, więc chciałem to sprawdzić.-Wzruszyłem ramionami.-Działają na mnie jak magnez, no po prostu musiałem dotknąć...
-Magnez?Pierwsze słyszę.
-Mówię serio...To takie...takie, sam nie wiem, przyciąga moją uwagę...Może głównie z tego powodu, że są ładne.-Zacząłem się jej uważnie przyglądać.

<Ruth, dokończysz?

środa, 30 stycznia 2013

Od Jace'a - CD historii Ruth

-Dlaczego mi pomogłaś?-Spytałem.
-Serio nie wiesz?
-Nie przychodzi mi nic do głowy.-Powiedziałem z uśmiechem.
-Miałeś zbyt poważne rany.Gdybyś nie miał medycznej opieki to raczej nie pożyłbyś długo... No nic,ja już cię zostawię abyś mógł odpocząć.-chciałam już wstać kiedy złapał mnie za ramię- Hm?
-Nadal nie widzę w tym nic istotnego, tak czy siak zginę, to tylko kwestia czasu...
I po co ja to powiedziałem?Chyba jak byłem nie przytomny coś mi porządnie walnęło w łeb.Za dużo gadam...i co dziwniejsze, całkowicie szczerze...dlaczego?To wszystko mnie kiedyś dobije.No więc jak zacząłem coś gadać, to chyba muszę skończyć, bo jeszcze mnie wzrokiem zabije...jak ona to robi, tak się patrzy i patrzy i tak jak by mnie przeszywała na wylot...to trochę upiorne...
-Co masz na myśli mówiąc tak czy siak zginiesz?-Spytała zdziwiona.
-Dobra, nie ważne...Dziękuję, że mi pomogłaś.

<Ruth, dokończysz?>

Od Ruth - CD historii Jace'a

-Dlaczego mi pomogłaś?
-Serio nie wiesz?
-Nie przychodzi mi nic do głowy.-powiedział z uśmiechem
-Miałeś zbyt poważne rany.Gdybyś nie miał medycznej opieki to raczej nie pożyłbyś długo... No nic,ja już cię zostawię abyś mógł odpocząć.-chciałam już wstać kiedy złapał mnie za ramię- Hm?

<Jace,o co ci chodzi?>

Od Jace' a - CD historii Ruth

Przerwała mi i powiedziała:
-Kilka rzeczy.Po pierwsze: nikogo nie przyszłam tu zabić.Po drugie: prowadzę osadę a po trzecie mam na imię Ruth.A ty?
-Jace.-Mruknąłem, a następnie straciłem przytomność.
Obudziłem się...yyy...nie wiem gdzie, w jakiejś chatce?Byłem opatrzony...Ta dziewczyna...Ruth,nie zabiła mnie, tylko pomogła.Wow, ale ten świat jest pokręcony.To miłe, że się mną zajęła,ale ja powinienem już iść...nie będę jej sprawiał kłopotów.Próbowałem się podnieść, ale coś mnie zabolało i z powrotem leżałem.Za drugim razem się udało.Tyle, że w tym samym momencie do środka weszła Ruth.Siedziałem bez ruchu, no bo co miałem niby zrobić?Podeszła do mnie.
-Masz.Na zregenerowanie sił.-Podała mi tacę ze świeżą bułką,dzbankiem wody i kubkiem.Ja spojrzałem na nią.
-Dzięki.-Odpowiedziałem krótko.-Ruth.-Zacząłem.
-Tak?
-Dlaczego mi pomogłaś?-Spytałem zdziwiony.

<Ruth, dokończysz?>

Od Ruth - CD historii Jace'a "Spotkanie"

Zdziwił mnie fakt,że ten gość był aż tak poraniony.Biedak.
-Nie.A tak w ogóle to czemu ze mną gadasz?Jeśli ktoś dzisiaj zginą to na pewno nie z mojej winy.-Zaczął się tłumaczyć.-Jak przysłali cię żeby się mnie pozbyć to chociaż powiedz jak masz na imię, wolę wiedzieć kto ma mnie zabić...i tak dla jasności to nie sprawi ci to trudności,nie będę z tobą walczył,bo wszystko mnie boli i nie mam na to siły...-Gadałby tak dłużej gdybym mu nie przerwała.
-Kilka rzeczy.Po pierwsze: nikogo nie przyszłam tu zabić.Po drugie: prowadzę osadę a po trzecie mam na imię Ruth.A ty?
-Jace.-mruknął a po chwili stracił przytomność
Nie zostało mi nic innego niż zabranie go do osady i opatrzenie ran.Wzięłam go  do jednej z chatek po czym zabrałam ze sobą opatrunki ponieważ musiałam zrobić coś z jego ranami,a przynajmniej z tymi najpoważniejszymi.Opatrzenie zajęło mi kilkanaście minut.Kiedy skończyłam z tym,poszłam po wodę i coś do jedzenia dla Jace'a.Kiedy wróciłam do niego już był przytomny.
-Masz.Na zregenerowanie sił.-podałam mu tacę ze świeżą bułką (nie pytajcie stąd ją wzięłam to tajemnica^^),dzbankiem wody i kubkiem.Jace spojrzał na mnie.

<Jace,dokończysz?>

Od Jace' a - "Spotkanie"

Wędruję tak już dwa miesiące.Czasem zatrzymuję się w jakiś osadach, ale najdłużej byłem niecałe dwa dni,dlaczego?Głównie z tego powodu, że jak trafiam do jakiejś osady ktoś umiera.Przecież to nie moja wina, jak coś, to ktoś mnie wrabia...tylko kto?Chyba pobiłem rekord świata jeśli chodzi o ilość miejsc z których mnie wywalili.Ludzie uważają mnie za morderce, kilka razy wysłali kilku, potem kilkunastu kolesi żeby mnie załatwili...A zresztą to już nie ważne, nie liczę na to, że przytrafi mi się kiedykolwiek coś miłego.Wyglądam jak chodzące nieszczęście,siniak na siniaku, rana na ranie, jedyny plus jaki w tym widzę to to że jeszcze oddycham.Ledwo się ruszam tylko z tego powodu że ktoś wrabia mnie w zabójstwa!A może mnie by tak zapytali o zdanie?Wykończony tym wszystkim usiadłem na trawie opierając się o pień drzewa i nie wiem czemu, ale zasnąłem.Nie spałem jednak długo, bo ktoś mnie obudził.Obok mnie stanęła dziewczyna z jasnoniebieskimi włosami.Od kiedy to przysyłają dziewczyny, aby mnie zabiły?Dziwne...ona nie wygląda na taką która chce mnie zniszczyć...no ale nigdy nic nie wiadomo...
-Czego tu szukasz?-Spytała podejrzliwie.
-Niczego.-Odpowiedziałem niechętnie.
-No więc co tu robisz?-Zadała kolejne pytanie.
-Śpię, a nie widać?
-Och nie ważne...Kto cię tak urządził?-Zaczęła mi się uważnie przyglądać.
-Długo by wymieniać...I myślisz że ci powiem kto mi spuścił manto?
-No a nie powiesz?
-Nie.A tak w ogóle to czemu ze mną gadasz?Jeśli ktoś dzisiaj zginą to na pewno nie z mojej winy.-Zacząłem się tłumaczyć.-Jak przysłali cię żeby się mnie pozbyć to chociaż powiedz jak masz na imię, wolę wiedzieć kto ma mnie zabić...i tak dla jasności to nie sprawi ci to trudności,nie będę z tobą walczył,bo wszystko mnie boli i nie mam na to siły...-Gadałbym tak dłużej gdyby mi nie przerwała.

<Ruth, dokończysz?>

wtorek, 29 stycznia 2013

Nowy członek - Jace

http://www.wallsave.com/wallpapers/800x600/emo-boys/43678/emo-boys-anime-angel-boy-stock-free-images-43678.jpg

Imię: Jace (czyt.Dżek)
Nazwisko: Black (czyt.Blak)
Wiek: 19 lat
Płeć: mężczyzna
Rodzaj: anioł ciemności
Stanowisko: wojownik,morderca
Cechy: odważny,wytrwały,szybki,silny,cwany,ryzykant,altruista,samodzielny,śmiały,ma poczucie humoru (czasem nawet irytujące),stawia na swoim,czujny,pomysłowy,ma nie wyparzony język.
Żywioł: ogień,mrok
Moce:wszystkie związane z żywiołami.
Hobby:walka itp.
Właściciel:Kaśka98149

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Od Ruth

Ach!Wędruje od dłuższego czasu w poszukiwaniu jakiegoś domu...Bądź co bądź,to już wiele,wiele dni minęło odkąd odeszłam ze starego domu.Czemu?Reszta rodziny pomarła na tajemniczą chorobę.Jako jedyna z całej rodziny byłam (o dziwo) nieśmiertelna.
Ale wróćmy do rzeczy.Nagle zobaczyłam piękne wzniesienie.Weszłam na nie i moim oczom ukazała się przepiękna wyspa!Stałam oszołomiona i w tej samej chwili przyszła mi do głowy ciekawa myśl: założyć na tej wyspie osadę!
Pędem zbiegłam z tego wzniesienia i skierowałam się na wyspę.Las,piękne tereny...Idealne miejsce na osadę!Tylko trzeba znaleść jakieś schronienie.Tu jednak nie musiałam się za bardzo martwić.Tuż przy polanie stały nieużywane,stare chatki.Trochę zniszczone ale da się naprawić.Nawet łóżka są!No tak,są zakurzone i brudne ale to też się naprawi.
Kolejne dni poświęciłam na naprawę wszystkiego co było zniszczone z chatkami.Trochę to mi zeszło ale udało się.
Wieczorem poszłam na wzniesienie i usidłam.
Zostało mi tylko czekać na nowych ludzi...

Pierwszy członek - Ruth






Ruth,przywódczyni

Skończona!

Osada jest już skończona i można dołanczać!