No i tak oto pięknie walnąłem o tafle wody.He he, kiedyś to może sam
siebie wykończę.Stanąłem na brzegu i zacząłem klnąc pod nosem.
-I tak miałeś szczęście.-powiedziała do mnie.
-Jeśli już to przekichane szczęście.-mruknąłem.
-Ech...Przynajmniej ramię nie zostało aż tak bardzo naruszone.-zauważyła.
-Taa,będę żył...chyba.-zaśmiałem się.
-Hm, szybko wróciło ci poczucie humoru...
-Heh,taki już jestem, i zresztą nie takie rzeczy przeżyłem,ranny to ja
jestem prawie codziennie a głównie to tylko dla tego,że jakiś debili na
mnie nasyłają a sam z nimi wszystkimi to niezbyt mam szanse, sama nawet
widziałaś jak mnie urządzili...
<Ruth,dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz