-Ehm...Może jeszcze odpoczniesz?-Spytała widocznie tylko żeby zmienić temat.
-....Ok.-Mina mi się zrzekła, ale położyłem się.
-Wrócę za jakiś czas żeby zmienić ci bandaże.Nara.-Wyszła z chatki.
Ja leżałem i wpatrywałem się w sufit.Strasznie się nudziłem.Zacząłem
sobie wyobrażać jakbym skończył gdybym nie spotkał Ruth.Jest dużo
przykładów, tyle że w każdym na końcu jestem martwy.No więc chyba
dobrze, że mnie znalazła, może i nawet dłużej pożyję.A zresztą nie
ważne.
No ile można czekać?Nie ma jej już dosyć długo...
Nagle ktoś zapukał do drzwi.Wow, ona to ma wyczucie czasu.
-Proszę.-Powiedziałem, a do środka weszła Ruth.
Podeszła i usiadła przy mnie.
-Jakiś problem?-Spytałem.
-Nom.Sama nie dam rady...no....wiesz.
-To może ci pomogę?
-Jeśli możesz to przyda się bardzo twoja pomoc.
Ściągnąłem koszulkę.Pod nią było pełno bandaży, jeszcze trochę, a będę
wyglądał jak mumia.Zaczęła zmieniać mi opatrunki.Nie sprawiało mi to
żadnego nadzwyczajnego bólu, do czasu aż zabrała się za moje
ramie.Prawdopodobnie to właśnie była jedna z tych najgorszych ran.
-Auł...-Syknąłem.
-Co jest?-Spytała zdziwiona.
-To boli...
-No wiadomo że boli, ale staram się być delikatna.
-No ale to mimo wszystko boli jak cho**ra.
-Przestań marudzić...-Przewróciła oczami.
-Sorry, ale się nie da...-Uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami.
<Ruth, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz