-Nie ma za co.-właśnie chciałam wstać kiedy nie wiadomo czemu,Jace sięgał po jeden z moich kosmyków-Nie ruszaj ich!
Ale było za późno.Dłoń Jace'a w której trzymał moje włosy (tak właściwie to końcówki) zaczęła krwawić.Puścił odruchowo moje końcówki i złapał się za dłoń.
-Szlag!-syknął w tym samym momencie co ja
-Poczekaj chwile!
Szybko chwyciłam za wolny bandaż i ciasno obwiązałam świeżą ranę na dłoni Jace'a.Gdy skończyłam spojrzał na mnie ze wzrokiem "Co to miało być?!" co również powiedział a raczej spytał się mnie.
-Co to miało być?!
-Mówiłam,żebyś ich nie ruszał.Moje włosy są jednym z moich ataków i broni.
-A czemu tobie się nic nie dzieje?
-W dziwny sposób jestem na nie odporna.-wzruszyłam ramionami.
<Jace,co cię tak ciekawią moje włosy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz