-Skoro tak pogrywasz....-przewróciłam oczami i zaświtało mi w głowie jak by tu się na nim zemścić
Może lepiej go oszczędzić?Nie^^.
Wywołałam z wody "wodnego węża" i walnęłam nim w stronę Jace'a a byliśmy w odległości 5 metrów ale nie da się ukryć,że trafiłam go prosto w twarz.Jego mina była bezcenna (a mogłam zrobić mu zdjęcie xD).Ale on raczej się tak łatwo nie poddaje bo wzbił się w powietrze.
-Tylko na tyle cię stać?-krzyknęłam do niego ze śmiechem
-Sama tego chciałaś!-krzyknął również ze śmiechem
Tak spędziliśmy trochę czasu na walce dla zabawy.Ale i tak skończyło się z ranami.Czemu?
Jace nie zdążył wyhamować i pięknie uderzył o taflę wody przodem ciała (normalnie klatką piersiową walnął o tą taflę z silnym pluskiem).Bezwładnie leżał jeszcze przez kilka sekund na powierzchni wody lecz po chwili ,jakby ktoś go uderzył,stanął na brzegu klnąc pod nosem.
-I tak miałeś szczęście.-powiedziałam do niego
-Jeśli już to przekichane szczęście.-mruknął
-Ech...Przynajmniej ramię nie zostało aż tak bardzo naruszone.-zauważyłam
<Jace,dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz